Największa osada która wyrosła na misjonarsko-republikańskim „złotym szlaku”. W mieście zatrzymują się tysiące kupców, karaway zaopatrzeniowe, najemnicy a nawet gotyccy handlarze broni. Neutralne miasto chronią misjonarze ale prawdziwą władzę ma tu pieniądz, raz po raz słyszy się o inwestycjach, zatraconych majątkach, korupcji i ludziach z dnia na dzień dochodzących na szczyt, by w przeciągu miesiąca zlecieć z hukiem lub popełnić „samobójstwo” w niewyjaśnionych okolicznościach...
W centrum na zgliszczach twierdzy powstał ogromny targ, znajdziesz tam wszystko od puszki przedwojennych sardynek, przez kuszę po własnego niewolnika. Prócz tego mieści się tam kilka pensjonatów oraz osławiona mordownia „Pod Czerwoną Wisienką” - największe skupisko najemników, awanturników i przegrywów życiowych nowego świata. „Jeśli szukasz niebezpiecznej roboty i pracodawcy który bez skrupułów wydyma cię za pół darmo, zajrzyj do Czerwonej Wisienki”, przynajmniej tak gadają ludzie ja tam nie wiem.
Są jeszcze fawele, slumsy z dnia na dzień pęczniejące pod murami twierdzy, nie ma tam dnia by ktoś nie zginął albo nie zaćpał się na śmierć, narkomania szerzy się tam prawie tak samo szybko jak epidemie grypy. Fawele odziela wysoki drewniany mur, nikt o niego nie dba toteż raz na jakiś czas są „oczyszczane” z nadmiaru obywateli. Gdy zwiad wypatrzy większą grupę ludzi lub karawane po przeciwnej części osady, natychmiast rozbrzmiewa syrena która odciąga zarażonych od bram wejściowych, pojedyńczy podróżni wchodzą po drabinach na oddalone od muru posterunki, a już z tamtąd po mostach linowych docierają do miasta.